Psotne Elfy

‎The Elf on the Shelf, to oryginalna nazwa tradycji (i książki), zapoczątkowanej przez Carol Aebersold i jej córki bliźniaczki, Chandę Bell i Christę Pitts w 2005 r.

Zabawa nie ma sztywnych reguł, według wytycznych są ich trzy.

Dzieci nie mogą dotykać elfów, w przeciwnym razie stracą one swoją magię (jeżeli jednak dotkną, to trzeba na noc postawić przy nim trochę cynamonu i moc powróci).
Elfy nie mówią i nie poruszają się w dzień (najlepiej, żeby zaczynały swoje harce po zaśnięciu dzieci).
Trzecia i najważniejsza zasada mówi – Baw się dobrze.

Przeglądając informacje w internecie natknęliśmy się na nazwę Psotne Elfy, która spodobała nam się dużo bardziej niż Elf na półce, więc tak będziemy je nazywali.

Nasz plan

Jeszcze nie możemy się zdecydować czy Elfy (cała trójka) pojawią się u nas 1 czy 6 grudnia. Jedno jest pewne, pojawią się i będą psociły 🙂

Raczej nie zdecydujemy się, na wmówienie dzieciom, że w dzień elfy je obserwują, żeby przekazać Mikołajowi czy były grzeczne. Nie chcemy, żeby były donosicielami. Nie zdecydujemy się również na to, żeby dzieci ich nie dotykały. Wolimy, żeby się z nimi (nimi) bawiły.

Prawdopodobnie jeden z nich każdej nocy poleci na biegun po prezenty a pozostałe będą poznawały dom. Może upieką jakieś ciasteczka, albo będą chciały zrobić coś innego co zaowocuje bałaganem.

W każdym razie dzień będziemy rozpoczynali od poszukiwania, co tym razem nabroiły nasze elfy. Zapewne pierwszego ranka będziemy czymś zaskoczeni i poszukamy kto narozrabiał. Kiedy już będzie jasne, że to elfy (zostawią np. ślady malutkich nóżek), każdy następny poranek dzieci zaczną od przeszukiwania mieszkania.